1984
Babkiewiczowie otrzymali trzypokojowe mieszkanie w bloku na osiedlu Jaroty. Były to wówczas peryferie Olsztyna, a blok stał jako jeden z ostatnich przed lasem. Mieszkanie było w stanie surowym, więc Mikołaj przycinał płyty, zbijał szafki i meble kuchenne. Wszystko to transportował do Olsztyna, gdzie już na miejscu w piwnicy otworzył warsztat stolarsko-budowlany, by dokonywać ostatecznych poprawek. W łazience pojawiły się kafelki, a na ścianach boazerie. W wakacje, choć prace nie były jeszcze zakończone, można było się wprowadzać.
Izabela postanowiła przejść na emeryturę. Decyzja nie była łatwa. Miała dopiero czterdzieści sześć lat. Jej matka przejście na emeryturę przypłaciła ciężkim kryzysem tożsamości – czuła się odrzucona i niepotrzebna. Izabela była jednak przekonana, że sobie poradzi. Miała dużo energii, niespełnionych ambicji i była przeciążona pracą zawodową. Będzie mogła zająć się domem, uczestniczyć intensywniej w życiu dzieci i na pewno znajdzie dla siebie jakąś pasję. Będzie to o tyle łatwiejsze, że Olsztyn ma do zaoferowania dużo więcej niż zaściankowe Karolewo.
Do ukończenia trzydziestu lat pracy pozostało jej jeszcze trzy miesiące. Nie chciała jednak podejmować pracy i wchodzić w nowe środowisko, z czym zawsze miała kłopot. Wzięła więc urlop i czekała, aż oficjalnie będzie mogła zostać emerytką.
Mikołaj od września rozpoczął nową pracę w Oddziale Doskonalenia Nauczycieli. Został opiekunem placówek oświaty dorosłych szkół ponadpodstawowych w województwie olsztyńskim. Jego praca polegała na odwiedzaniu placówek i wspomaganiu pracy dyrektorów. Miał też obowiązkowe pensum godzin dydaktycznych w LO nr 1 w Olsztynie. Nowe obowiązki całkowicie go pochłonęły, a w czasie wolnym dorabiał meble do nowego mieszkania.
Urszula studiowała w Białymstoku i w Olsztynie była rzadkim gościem. Andrzej z małej wiejskiej szkoły trafił do dwu i pół tysięcznego molocha. Jednak zmiana nie okazała się uciążliwa. Już w pierwszym roku zapisał się do drużyny harcerskiej i szybko zdobył sobie kolegów.
W nowym środowisku Babkiewiczowie nie mieli wielu znajomości. Starali się utrzymywać kontakt ze znajomymi z Karolewa, którzy ich czasem odwiedzali. Na szczęście brat Izy z rodziną osiedlił się w Olsztynie kilka lat wcześniej. Również Janina pochłonięta pasją pisania książek spędzała aktywnie czas podróżując po dawnych znajomych i często gościła u Babkiewiczów. Wigilię 1984 r. spędzili więc rodzinnie.
1985
Życia małżonków zaczęły biec różnymi torami. Mikołaj, pochłonięty pracą metodyka, zdobywa nowych znajomych i wiele podróżuje po województwie. Organizuje konferencje i zebrania z kadrą, uczestniczy w lekcjach, doradza strategie dydaktyczne.
Izabela, zamknięta w domu, odpoczywa po latach pracy dydaktycznej, nie wychodzi do ludzi i nie nawiązuje nowych znajomości. Jej życie zamknęło się w ścianach mieszkania, skupiło na problemach dzieci i męża.
W wakacje jeszcze raz wyjechali z przyczepą nad Bałtyk – Gdańsk, Oliwa, Rozewie, Sopot. Spanie na polach biwakowych, kąpiele w morzu, zwiedzanie. To ostatnie wakacje spędzone razem z dziećmi, a właściwe tylko z synem. Urszula już żyła własnym życiem, planowała ślub, szykowała się do wyprowadzki od rodziców.
Tego roku Urszula pojechała do dziadka do Holandii, pierwszy raz doświadczając życia na zachodzie Europy. Andrzej przywiózł do domu szczeniaka. Rodzice, choć niechętnie, wyrazili zgodę. No cóż, kiedyś pozwolili córce przywieźć z gór Azę… teraz musieli przyjąć do domu Cyngla.
1986
Życie biegło w wyznaczonych ramach. Praca Mikołaja, szkoła Andrzeja, codzienne obowiązki domowe. Ten rok okazał się ważny ze względu na ślub Urszuli. Młodzi postanowili go wziąć między świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem. Zjechali się goście – znajomi i krewni. Żołnierze z jednostki Mariusza utworzyli szpaler z szabli, pod którym przeszła młoda para. Po weselu młodzi mogli myśleć o wspólnym gniazdku, choć samodzielną rodziną zostaną dopiero, gdy oboje zakończą edukację. Wtedy przeprowadzą się do nowego mieszkania, wybudowanego za blokiem rodziców, gdzie jeszcze przed dwoma laty rozciągał się las.
1987-1988
Izabela zaczęła szukać sfery dla własnego samorozwoju. Rozpoczęła naukę esperanto, przeszła na wegetarianizm, szukała literatury ezoterycznej, najczęściej znajdowała ją w drugim obiegu, wydawaną chałupniczo. Mikołaj intensywnie pracował. Cały czas kontynuował też swą pasję fotograficzną, tak jak w Karolewie zakładając ciemnię do wywoływania zdjęć w łazience. Przez kilka godzin prac nikt nie mógł z niej korzystać.
Mikołaj zdecydował się na prowadzenie działki, którą otrzymał w Miodówku, osiemnaście kilometrów od Olsztyna. Początkowo pomysł podyktowany był myślą o pszczołach. Mikołaj pszczelarstwa uczył się u swego ojca, którego często zastępował w pracy przy ulach. Pod koniec pobytu w Karolewie założył małą pasiekę, składającą się z trzech uli, planując jej przyszłe rozmnożenie, jednak podrzucił ją znajomemu do opieki. Teraz postanowił sam o nią zadbać. Na działce zaczął powstawać dom. Mikołaj wszystko robił własnym sumptem – wylał betonowe podpiwniczenie i zaczął wznosić ściany z drewnianego garażu, który przewiózł z Karolewa. W pracach dzielnie pomagała mu Izabela, mieszając cement, wożąc taczką beton, przytrzymując zbijane deski.
Iza zdała egzaminy z języka esperanto i stała się członkiem Polskiego Związku Esperantystów. Latem 1988 r., ośmielona opowieściami córki, wybrała się w odwiedziny do wujka do Holandii.
1989
Serce Mikołaja nie wytrzymało. Praca zawodowa, budowa domku na działce – Mikołaj nigdy nie umiał się oszczędzać. Każdą pracę wykonywał z pełnym poświęceniem. Teraz musiał zwolnić. Na szczęście Urszula skończyła studia medyczne i była już na miejscu w Olsztynie. Razem z mężem mieszkali niedaleko rodziców i zmusiła ojca do codziennych spokojnych spacerów. Nie było na co czekać. Mikołaj zaczął rozważać przejście na emeryturę. W ostatnim roku swej pracy podjął dodatkowe zajęcia w Zespole Szkół Ekonomiczno-Handlowych.
Dzieci znajomych również dorastały. Malutka córka przyjaciół, której wszędzie było pełno podczas ich pierwszej wyprawy do Bułgarii, zaprosiła ich na swój ślub.
Syn uczęszczał do drugiej klasy liceum i przechodził typowy okres nastoletniego buntu. Jeździł na koncerty punkowe, a ściany jego pokoju przyozdobiły mroczne rysunki. Na szczęście tego roku złamał rękę i z gipsem nie mógł zrealizować wszystkich swoich planów.
1990
Decyzja została podjęta. Mikołaj definitywnie przechodzi na emeryturę. Na działce w Miodówku stał już dom, szklarnia, drzewa zaczynały wydawać pierwsze owoce, a wzdłuż brzegu działki ustawione było kilka uli. Babkiewiczowie zostali dziadkami. W październiku poprzedniego roku urodziła im się pierwsza wnuczka. Teraz podczas wakacji raczkowała po działce, próbując stawiać swoje pierwsze kroki.
Podczas Bożego Narodzenia 1990 roku cała rodzina była w komplecie.